wtorek, 28 lipca 2015

Day off?

Od pewnego czasu w moim osobistym słowniku zwrot "wolny dzień" zwyczajnie nie istnieje albo zdarza się cholernie rzadko. Jeśli aktualnie nie robię drinów w moim kochanym padbarze, to jestem na stażu. I odwrotnie. Czasem kończy się na tym, że śpię 4 h na dobę, czasem szczęścia mam więcej. I chociaż dzielenie mojego życia na dwa zupełnie różne zajęcia jest dość fascynujące, to obawiam się nadejścia dnia, w którym nastąpi kryzys psychiczno-fizyczny. Mimo wszystko fajnie było by móc odwiedzić rodzinny dom częściej niż co 2 miesiące. Wakacje w tym roku też sobie odpuściłam. A raczej życie odpuściło je sobie za mnie. Nie ma czasu, kasy i jeszcze raz pieniędzy. Weekendowy wyjazd to coś, czym muszę się zadowolić- i zrobię to cholera jasna choćbym miała pęknąć. Jedyne co mi pozostaję to łapać słońce na padbarowym dachu i wstając o świcie, powtarzać sobie do znudzenia: "w grobie się wyśpisz Kaśka". Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie przejąć stylu życia i systemu spania od Nikola Tesli. Szkoda, że wraz ze skróceniem długości snu się nie mądrzeje, byłby to dla mnie jakiś pożytek.

mogę sobie tylko powspominać. damn :D

życzę Wam więcej wypoczynku niż mam sama.
adios.


środa, 8 lipca 2015

HIGH FIVE!



OBRONIONA. high five!

mam nadzieję, że moje życie odzyska teraz normalny bieg. co się nastresowałam to moje. wspomnień i tego co się nauczyłam nikt mi nie odbierze i to jest najważniejsze. te trzy lata oprócz wykształcenia dały mi coś więcej, coś czego nie zapomnę nigdy ;)