środa, 22 października 2014

Woody Allen pomaga

Przyznaję. Czasem cierpię na ból dupy i to wcale nieprzeciętny. Dobrym określeniem mojego charakteru jest też typowy "pies ogrodnika". Na szczęście te wkurwiające nawet mnie samą ułomności, wkradają się do mojego umysłu tylko na chwilę. A przynajmniej staram się żeby to była chwila. I chociaż wiele wysiłku kosztuje mnie żeby się ich pozbyć- jakoś się za każdym razem udaję. Po krótkim albo trochę dłuższym czasie. Bywam zazdrosna. O ludzi. O ich relacje i to że ja nie potrafię takich stworzyć. Jestem poniekąd dziwakiem i strasznie ciężko mi stworzyć relację opartą na dobrych fundamentach. Wydaję mi się, że to moje dziwne JA tak bardzo odstrasza. I wcale się nie dziwię. Ta parszywa pogoda uwydatnia tylko wszystkie moje wady, które i tak są wystarczająco denerwujące. Potrzebuję relaksu. I mimo, że "Obrona szaleństwa" Woody'ego Allena działa jak optymistyczny plaster miodu na moje zestresowane serce, to przydało by się coś jeszcze.

wschód słońca na Ślęży
kiedy to przejmowałam się maturą, a nie licencjatem.


wtorek, 21 października 2014

Only hate the road when you're missing home.

To ciekawe jak z dnia na dzień zmieniają nam się wszystkim priorytety. Naturalne jest to, że wszyscy się zmieniamy. Świetne jest szczególnie to, że większość z nas cały czas, nieustannie się rozwija. Wkraczamy w coraz poważniejsze sprawy. Jedną nogą stoimy w uczelnianej, trochę smarkatej jeszcze rzeczywistości, drugą zaś- nie oszukujmy się, w świecie gdzie nikt nie będzie nam pobłażał jeżeli zapomnimy pracy domowej. Smuci mnie jednak jedna rzecz. Kiedy ze zmieniającymi się priorytetami, zmienia się nasze postrzeganie drugiego człowieka. Człowiek nigdy nie powinien być traktowany jako cel sam w sobie. Jako "punkt do zaliczenia", że tak to niefortunnie nazwę. Jako etap, lub element etapu życia, na którym aktualnie jesteśmy. Każda pojedyncza istota, którą spotykasz na swojej drodze, a co ważniejsze- w jakimś stopniu uczestniczysz, bądź uczestniczyłeś w jej życiu powinna być niezmiennie priorytetem. Nie można zamykając pewien etap życia- zamknąć się na ludzi, których wtedy spotkałeś. Chcąc, nie chcąc oddziałowujemy na siebie bardziej niż mogłoby nam się wydawać. I każdy gest, każde słowo i ruch mówi o Nas więcej niż myślimy. Ktoś, kto kiedykolwiek bawił się uczuciami, bądź manipulował kimkolwiek jest dla mnie kompletnym zerem. I nic tego nie zmieni. Bo chyba nie ma wytłumaczenia dla czegoś co pozostawia ślady w naszych wspomnieniach, często do końca życia ?

Odwiedzili mnie dzisiaj rodzice. Po miesiącu w końcu mogłam z nimi pogadać i pośmiać się, bez pośrednictwa sieci komórkowej. Słoiki, słoikami. Nic nie zastąpi uczucia matczynego uścisku i ojcowskiego pocałunku w czoło. Nic.

A mojej kochanej Babci Basi- dziękuję za pyszny jabłecznik ! :)

czwartek, 9 października 2014

Maraton start!

Wiesz, że dzień będzie dobry, gdy rano dostajesz zdjęcie kota z dziwnym podpisem, od Marco Polo... Tak z innej beczki- mam pracę. Cały etat, więc chyba mnie pogrzało ale muszę dać radę. Obuwniczy again ! Z tą różnicą, że nie ruski i każdego mojego kroku nie śledzi kamera. Zaczyna się mój zajebisty maraton pod tytułem "szkoła, praca, dom, praca licencjacka". Ale niezmiernie mi ulżyło, że znowu mogę odciążyć rodziców, w związku z tym poczuć się trochę lepiej. I tak sobie żyję i jeżdżę obijając się o nijakich ludzi w tramwajach i autobusach. Zastanawia mnie dlaczego ludzie są tak cholernie ospali i ewidentnie nic im się nie chce. Młodzi ludzie. Nie mówię o starszych, z których zmęczenie i stres można wyczytać z każdej zmarszczki na twarzy, a ciężką pracę z każdego odcisku i każdej blizny na dłoniach. A tu dwie zdrowe ręce, dwie zdrowe nogi, brak nadciśnienia, chorób serca i żylaków. W pamięci brak wspomnień epoki PRL, albo nawet i wojny. A jednak coś jest nie tak. Jakby im brakowało rozrusznika. Mam wrażenie, że z pokolenia na pokolenie wyrasta nam coraz więcej anemicznych, jakby niekompletnych ludzi. Tylko zrobić co trzeba, obrócić się dupą i spać. Nic dla siebie, nic dla innych. Nic mnie bardziej nie wkurwia niż zmęczony życiem 16-latek. On jest zmęczony, rozumiecie ? Zmęczony, bo musi zapakować do plecaka książki, które kupił mu tato, musi zapakować kanapki, które zrobiła mu mama, musi naskrobać parę słów w zeszycie, które poda nauczyciel, w końcu musi też zjeść obiad podany pod nos. W cholerę męczące życie. I siedzi TO takie przed komputerem i z jego zmęczonego ciała wylewa się jad w kretyńskich komentarzach, na wszystkich portalach, na które można się tylko zalogować z jego wielkiego telefonu, na który na pewno sam nie zapracował. Albo ktoś tu się naoglądał za dużo "The Walking Dead" albo nie wiem co się dzieje, ale obudźcie się !

A do Grecji, to my jeszcze wrócimy. Może nie na Korfu, nie do Kavos, ale Rhodos bym odwiedziła jak najbardziej :)

niedziela, 5 października 2014

Dorastanie- robisz to dobrze

Intensywnie szukam pracy. A w międzyczasie zdążyłam posprzątać całe mieszkanie, łącznie z wywróceniem do góry nogami półek w kuchni i pokoju. I opłacało się, bo znalazłam plik płyt ze zdjęciami 2006-2009. Powoli zgrywa się wszystko na dysk i chmurę, bo mam tendencję do gubienia takich rzeczy jak płyty. Jedyne co mi przychodzi na myśl po obejrzeniu połowy zdjęć to " Dorastanie- robisz to dobrze". Uwierzcie. Mimo, że nie wyglądam jak gwiazda filmowa- było dużo gorzej. Ogólnie dziś poczułam się bardzo dorośle, żeby nie powiedzieć staro. Moja chrześnica jest pierwszoklasistką, a ja nie wiem gdzie się podziało te 6 lat odkąd się urodziła. Druga siostrzenica niedługo skończy podstawówkę, a najmłodsza Iga- już w przedszkolu. Czuję jak czas ucieka mi między palcami i tak bardzo chciałabym mieć go więcej.

moja gwiazda z mikrofonem :)

Generalnie w dalszym ciągu czekam na wenę do napisania posta w starym stylu i coś czuję, że jak tylko zacznę częściej jeździć komunikacja miejską- temat przyjdzie sam. Powinnam chyba napisać podziękowanie do wrocławskiego MPK za to ile mi daje inspiracji. A tymczasem łapcie trochę perełek zdjęciowych ( tylko dla odważnych):

2006- i chyba mój ostatni obóz taneczny z Hand to Hand
2007- czyli jakie miałam ciało gdy intensywnie tańczyłam, to już chyba nie wróci :D

a czas na przerwach umilałam sobie w ten sposób :)

2009 ? czasy naturalnego blondu na głowie i całych dni 
spędzanych w parku z Magdą i B.



2009- aparat i proste już zębiska ! :)

Jestem dopiero w połowie zdjęć no i nie wszystkie nadają się do publikacji. Ale po rozmowie z Bartkiem, z którym znam się od pierwszej klasy podstawówki- ba! nawet razem nas posadzili w ławce, stwierdziliśmy zgodnie, że to się nazywa dorastanie zrobione dobrze :D 

dystans do siebie to dobra rzecz, pamiętajcie :)