wtorek, 1 września 2015

what should I write? what can I say?

1 września. i mimo, że ważniejszą kwestią do zapamiętania jest to, że to data rozpoczęcia II wojny światowej, to pojawiające się korki w mieście przypominają o czymś innym. fuckin shit. ile bym czasem dała żeby być uczennicą podstawówki/gimnazjum. nieistotne "problemy", nastoletnie "miłości", zero odpowiedzialności, obiadki spod maminej ręki, samochód z tatusiem na każde zawołanie i myśl, że wszystko co sobie tylko wymarzysz jest do wykonania. tu wychodzi na przeciw pani o imieniu RZECZYWISTOŚĆ wraz z DOROSŁOŚCIĄ. i okazuje się, że nie wszystko co sobie zaplanowałeś da się zrealizować. to, że żyjemy w Polsce dodatkowo komplikuje milion spraw. nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć jak działają u nas urzędy/policja/prawo/służba zdrowia.

skończyłam staż. moje podwójne życie dobiegło końca. z małą łezką w oku pożegnałam biuro na Okulickiego. chciałabym wiedzieć, w którą (metaforyczną) stronę teraz iść. biorąc pod uwagę fakt, że nie wiem nawet, na której uczelni chce zrobić magisterkę, jest to ogromny problem. czuję się jak cholerny dzieciak, którego jeszcze bardzo często trzeba prowadzić za rękę.

4 dni wolnego. jutro sweet home! <3




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz