wtorek, 18 lutego 2014

Xena !

Zauważyłam, że co dzień mój wpis pojawia się coraz wcześniej. Dzisiaj miałam pobudkę już o 7:11, bo mój P. wstawał na jazdy z instruktorem. Swoją drogą cieszę się, że robienie prawa jazdy mam już daleko za sobą, bo stresu jaki wiąże się z egzaminem nie zapomnę już chyba nigdy. Nawet matura nie była tak wyprowadzająca z równowagi jak tamto. Rozdział zamknięty nie ma co rozpamiętywać.
A mój dzisiejszy sen doprowadził mnie do rannych przemyśleń z czasów podstawówki. Co ciekawe kiedy w śnie wchodziłam, do swojej starej klasy usiadłam w ławce z przyjacielem, z którym utrzymuje bardzo dobry kontakt do dzisiaj. Więc podświadomość pracuję i nie zawodzi jak zawsze. Mimo moich b. dobrych wyników od pierwszej klasy i tego, że naprawdę nie mogłam narzekać, że nie miałam się do kogo odezwać to nie był najszczęśliwszy okres w moim życiu. Z resztą... Która dziewczynka cieszyłaby się gdyby była nazywana "pączkiem"? Jakiegoś wielkiego urazu nie mam, chociaż martwi mnie fakt, że wspomniany wyżej przyjaciel do dziś potrafi mnie tak nazwać. Całe szczęście nie byłam wychowana na marudę i przysłowiową "ciapę". "Pączek" zmienił się w "Xene" (tak, tak- wojownicza księżniczka z polsatowskiego serialu) kiedy zaczęłam sama wymierzać sprawiedliwość kolegom. Dość osobliwe, gdyż większość dziewcząt po wyzwiskach albo zaczepkach chowały się do toalety z grupą pocieszających koleżanek. Ja nie. I wiem, że to było najlepsze co mogłam zrobić. Co ciekawe wcale się straciłam w oczach  małych kolegów, a wręcz zyskałam, a o to przecież chodziło. Najważniejsze było żeby przetrwać ten okres kiedy jeszcze nie jesteś brana pod uwagę jako obiekt ewentualnego zakochania czy zauroczenia. Później przecież jest już łatwiej. Wybaczcie panowie ale przecież kiedy w grę wchodzą hormony to już bardzo łatwo wami lekko pokierować. Z resztą ta kwestia chyba nie dotyczy tylko mężczyzn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz