poniedziałek, 19 stycznia 2015

Tamten, Ten i On

Pomijając fakt jakim jest mój średniej jakości wygląd- jako kobieta nie powinnam narzekać na swoje dotychczasowe życie. Mój pierwszy chłopak był romantyczny do granic możliwości i życzę takiego każdej nastoletniej dziewczynie. Było słodko do porzygu i miałam wrażenie, że serio jestem najważniejsza na świecie. I to z pewnością nie za sprawą mojego wyglądu, bo ten do wyjściowych nie należał. I to chyba o romantyzm chodzi kiedy ma się naście lat. I chociaż jak patrzę na dzisiejsze czasy i trochę w to wątpię, liczę na to, że dzisiejsze nastolatki jeszcze się opamiętają. I może priorytetem nie będą imprezy, lans i dzikie orgie. Wracając do tematu. Miałam 13-naście i lat zaczęło się pierwsze niewinne łapanie za rękę. To fakt, że to i tak dość szybko. Wiem, że dzisiaj 13-latki są bardziej doświadczone seksualnie ode mnie- ale to nie jest powód do dumy moje drogie. Byłam adorowana wierszami, kwiatami i romantycznymi spacerami, a nie klepaniem w dupę. Miłość, a może raczej zakochanie polegało wtedy na długich spacerach, czasami szalonej jeździe na lekko rozklekotanym Simsonie mojego ówczesnego chłopaka. Oczywiście bez zgody rodziców. I ile romantyzmu jest w zapachu benzyny to chyba tylko ja wiem. Tak więc był Simson, polne drogi, nieśmiałe pocałunki aż wreszcie ten pierwszy raz. Ale po kilku latach związku, a nie po dwóch tygodniach jak to często bywa dzisiaj. Mimo, że wtedy przekonana byłam że z tym jednym chłopakiem będę do grobowej deski i zrobiłam to z nim właśnie dlatego, to niczego nie żałuje. Dopiero później okazało się, że bardziej fascynowała go żegluga śródlądowa niż odwiedzanie mnie. Albo tak mi się wydawało.W każdym razie- nastąpił pierwszy dramat w moim życiu uczuciowym. Wylałam ocean łez i... Przyszedł czas na kogoś kompletnie innego. Mój pierwszy chłopak był średniego wzrostu brunetem, marynarz, z gromadką młodszego rodzeństwa. Następny to wysoki blondyn, najmłodszy z rodzeństwa, z kompletnie innym doświadczeniem życiowym. Poleciałam na szerokie spodnie z królikiem Bugsem, taniec i jakiś błysk w oku. Co do tych szerokich spodni, to nawet ja zaczęłam nosić baggy, co wspominam miło ale i z lekkim uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie zabrakło krótkodystansowych adoratorów, chociaż skłamałabym gdybym napisała, że miałam ich na pęczki. Z biegiem czasu to wszystko brzmi coraz bardziej błacho. Te wszystkie nastoletnie dramaty i wieeeelkie miłości na całe życie. Teraz okazuje się , że były tylko śmiesznym wstępem do czegoś poważniejszego, do prawdziwego życia. I chyba dlatego czasem tak mocno tęsknie za tym co już przeżyłam. Bo koniec końców okres dzieciństwa i dorastania mogę określić mianem- idealne. Teraz coraz częściej dociera do mnie, że mam jeszcze czas na to wszystko. I jeśli nie chce komplikować życia sobie i drugiej osobie, powinnam pozostawić sprawy losowi, a sama zająć się czymś pożyteczniejszym.
Hmm.. może na przykład SESJĄ?
Sezon na "Kaśka, wyślesz zdjęcie/pokażesz notatki?" uważam za oficjalnie otwarty.


SĄ I BAGGY : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz