piątek, 11 lipca 2014

Nic ciekawego

Wróciłam z pracy, dzisiaj mogę być z siebie dumna. Zleceń tak dużo, faktur tak dużo, roboty tak dużo. To lubię ! Ale żeby nie było za kolorowo, kiedy wysiadłam na moim osiedlu byłam nieco zdezorientowana i myślałam, że mamy festyn. Ewentualnie jakaś miejska forma dożynek. Plus, którym było to, że miałam sklep pod nosem, teraz przekształcił się w wielki minus. Przed sklepem stoi Pan, z bielutkimi jak perełki ząbkami i blond pasemkami, który wygląda bardziej jakby chciał reklamować gacie Calvina Kleina niż kabanosy ale chyba życie nie zostawiło mu wyboru. Obok niego jakaś dziewczyna prowadzi ambitne konkursy dla dzieciaków m.in. pod tytułem "kto więcej razy skoczy na skakance". Zastanawiam się czy w nagrodę będą kabanosy. Jeśli tak, to koniecznie muszę wziąć w tym udział. Tsaaa... Zapomniałabym o dmuchanym wielkim balonie z nazwą sieciówki. A to wszystko w rytm hitów dance i pop czyli kurwa moich ulubionych, zaraz pod moim oknem. SO FUN !

Ale już tak całkiem na poważnie zauważyłam, że z dnia na dzień coraz bardziej doceniam to wszystko co zrobili dla mnie rodzice. Od tego, że zawsze mam co jeść, przez kasę na naukę, aż po moje buty, bez których na dobrą sprawę mogłabym się obejść. Ja pyskowałam- oni wybaczali, ja się buntowałam- tato woził mnie na wszystkie zajęcia jakie chciała, byłam wredna dla mamy- kupowała mi moją kolejną zachciewajke, popełniałam milion błędów- zrobili wszystko żebym uczyła się tam gdzie chcę. Miłość rodzicielska to chyba uczucie, którego nigdy nie ogarnę swoim małym rozumkiem. DZIĘKUJĘ.A tak z przymrużeniem oka- największym osiągnięciem moich rodziców są chyba moje zęby i ta cała kasa w to włożona. Dziękuję, że nie wyglądam jak bóbr ! ;D






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz