czwartek, 24 lipca 2014

yes, i can

Pewien czas temu (dokładnie miesiąc temu) obiecałam sobie, że więcej czasu spędzę patrząc na swoje czyny, a nie na to co robią inni. Obiecałam sobie, że będę wypatrywać swoich błędów i będę zwracać uwagę na swoje problemy. Liczyłam, że skoro ja będę zachowywać się wobec ludzi bardziej fair, oni też tacy będą. Szczerze mówiąc, nawet sama ja wątpiłam w to, że wprowadzę to w życie. I w wzajemne korzyści z takiego układu. Każda taka próba zazwyczaj kończyła się fiaskiem. Od zawsze mimo starań wielką wagę przykładam do dbania o życie innych i niestety też do tego jak inni postrzegają mnie. Nie jaką jestem. Tylko jaka im się wydaję. Ale w maleńkim stopniu- udało się. I wyszło mi to na dobre bardziej niż myślałam. Wzajemnych korzyści może nie ma dużo, ale każda zmiana jest cenna jak cholera. Skupiłam się w tym miesiącu w dużej mierze na sobie. Egoistycznie? A dlaczego nie ? Dlaczego chociaż raz i chociaż na chwilę miałabym tego nie zrobić ? Jest w tym moim egoizmie miejsce dla kilku osób, to oczywiste. Ale naboru nie przewiduję. Za dużo mnie to kosztuje i jest nieopłacalne. Skupiam się na sobie i na ludziach, którzy biorąc coś ode mnie- dają mi coś w zamian. Dzisiaj mój kierownik stwierdził, że są mega zadowoleni z mojej pracy i mimo, że praktyki miały być bezpłatne- z pustymi rękami mnie nie zostawią. Cholera- miód na uszy. Bo nie dość, że strasznie lubię to co teraz robię, to dodatkowo da się to zauważyć i inni to doceniają. Jest mi teraz najlepiej. I tak to trwa już spory kawał czasu. Trochę się boję, że niedługo skończy się moja dobra passa, pryśnie to wszystko, a ja będę w wielkim szoku ale kij w to. Korzystam pełną piersią. Mimo, że małą ;)

Do wyjazdu: 38 dni . łiiiiii !
instagramowo-psie oczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz