piątek, 1 sierpnia 2014

awesome summer time

Lubie lato. Słońce i letnie wieczory bez bluz, kurtek i długich spodni. Długie dni i wieczorne grille i ogniska. Brązowe i zielone butelki z bąbelkowym trunkiem. Rześkie poranki.... A teraz z tej idyllicznej wręcz wersji lata, przerzućmy się w naszą rzeczywistość. Miejską rzeczywistość, żeby było ciekawiej i bardziej brutalnie. Rano budzi Cię słońce. Tak, to małe, śliczne, palące niemiłosiernie już od 7 rano cholerstwo.Jego coraz większe wkurwiające promyczki padają Ci prosto na twarz, w okolice oczu oczywiście. Już jest milutko. Kiedy się już dostatecznie obudzisz zdajesz sobie sprawę, że poranek wcale nie jest rześki.W sensie dosłownym zjednałeś się z częściami garderoby w których spałeś. Jeśli wgl w tej duchocie udało Ci się zasnąć. Jeśli śpisz nago- najprawdopodobniej jesteś sklejony z prześcieradłem w najmniej widowiskowym stylu. Po nieodzownym prysznicu i doprowadzeniu swojego poturbowanego i posklejanego ciała do użytku- wychodzisz. Trzeba korzystać z pogody, albo po prostu iść do pracy. Na przystanku okazuje się, że tramwaj z klimatyzacją będzie za 20 minut. Bo przecież mamy we Wrocławiu aż trzy takie linie. Więc wsiadasz w pierwszy jaki podjeżdża na przystanek. Ten z pewnością nie ma klimatyzacji, co da się odczuć przez zapach buchający ze środka. Wykręca Ci nos, oczy zachodzą łzami, jakbyś pokroił w piórka 3 kg cebuli ale chcąc nie chcąc ruszasz w siną dal. Świeżego powietrza zaczerpniętego na przystanku starcza na 20 sekund. Później jest już tylko gorzej. Uda przyklejone do plastikowych siedzeń albo wątpliwie przyjemne wdychanie aromatów spod podniesionych rąk, babcie roztaczające wokół siebie zatęchłą woń naftaliny, widok wżynających się w podstarzałe łydki "rajstopowych" podkolanówek, woń przetrawionego alkoholu wymieszana ze smrodem fajek i irytujące nastolatki pozbawione szkoły jakby otępiałe do reszty. Nie wspomnę o typowo kobiecych przyjemnościach, typu wydawanie 1/3 pieniędzy na maszynki do golenia, jeśli wolisz- możesz torturować się plastrami z woskiem, o zsuwających się stanikach bez ramiączek, i o tych wszystkich budowlańcach, którzy i tak Cię zaczepią choćbyś wyglądała jak Amanda Lepore-nieważne, ważne, że masz odsłonięte nogi.
Ale tak generalnie... to lubię lato :D



Do wyjazdu : 30 dni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz