poniedziałek, 4 sierpnia 2014

honesty, serio

Czasem w mojej głowie dzieje się tak, że jeden malutki impuls, jakaś błahostka przelewa czarę goryczy zbieraną nawet pół roku. Dzisiaj jedna z nich się przelała. Bo siedzę sama w domu, bo myślę o różnych rzeczach, analizuję rozmowy z poprzedniego weekendu. I stało się. Nie tak dawno pisałam, że staram się być fair. Co nie znaczy, że jestem święta i czekam na beatyfikację. Po prostu, po ludzku się staram. Nie chcę już więcej plątać się w jakieś dziwne sprawy. Bo byłam okropna i plotłam straszne rzeczy. I obiecałam sobie, że zamknę w końcu ten mój niewyparzony dziób i zacznę patrzeć na siebie, dopiero później będę krytykować innych. Szczególnie, że jakieś pół roku temu życie pokazało mi najbardziej fałszywą osobę w moim otoczeniu. I pamiętam jak to wtedy zabolało, do granic możliwości. Szczególnie, że robiłam z siebie idiotkę, starając się być z tą osobą w dobrych relacjach. Powiem więcej- znowu zaczęłam jej ufać. Znowu się nie udało i muszę to sobie powiedzieć prostu w oczy. I nie wiem czy jest sens na siłę się starać dla kogoś, kto permanentnie za plecami wbija Ci w plecy małe ale jakże cholernie bolesne szpile. Nawet mój P. mówił mi żebym na nią uważała, a ja dalej swoje. Bo przecież jak powtarzał mi kiedyś Been- jestem masochistką. Spędziłam dobry miesiąc na przekonywaniu P., że się zmieniła, że teraz będzie dobrze i że na pewno można jej bardziej zaufać. I kurwa znowu się nabrałam. Znowu tak cholernie zadziwiło mnie jak bardzo ludzie potrafią być dwulicowi. I dotarło do mnie z podwójną mocą, że ludzie nie przestaną mnie zadziwiać i zasmucać. I pewnie zaraz jebnę się pod kocyk z jakimś smutnym filmem na laptopie. Żałosne ? Trudno. Przynajmniej jestem prawdziwa.


__I WANT HONESTY__

serio. i jeśli nie jesteś w stanie mi tego dać- wal się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz