poniedziałek, 11 sierpnia 2014

keep calm and do more squats

Właśnie od 45 minut zbieram się do abs i zebrać się nie mogę. Przysiady jak narazie idą prawie idealnie. Nie byłabym sobą gdybym nie zawaliła chociaż jednego dnia. Gdy przyjeżdżam do domu- moje życie przewraca się momentalnie i wszystkie moje postanowienia szlag trafia. Dlatego, mimo, że serce ciągnie mnie tam- rozsądek i wskazówka wagi rozkazuje abym częściej była tutaj. Moje wpisy będą teraz mocno ograniczone i mało wartościowe. Więc dla tych, którzy tego nie mogą przetrawić- zapraszam w połowie września.
Mój parszywy humor ulotnił się, jak tylko wygadałam się mamie. No dobra, Been koniec końców również stanął na wysokości zadania. Swoją drogą zauważyłam, że gdy opowiadam facetowi o swoich babskich "problemach" typu obrabianie dupy, nagle staja się tak błahe, że przestaje się nimi przejmować. I to jest jeden z większych plusów tego, że mam taką możliwość. Takie nawet nieświadome doprowadzenie mnie do porządku. Męski, prosty ale wcale nie banalny punkt widzenia jest mega potrzebny w moim życiu i zawsze będę to powtarzać.


Tak sobie teraz wygląda mój wielgachny tyłek. Z uporem- ale powoli się podnosi. Nigdy nie byłam i nie będę nawet w kilku procentach idealna, ale wygląda to lepiej niż pod koniec lipca. Więc dziewczęta- nie marudzimy tylko bierzemy się do roboty. Do pierwszych wspólnych wakacji : 20 dni !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz