"When I'm drivin' in my car
And that man comes on the radio
He's tellin' me more and more
About some useless information
Supposed to fire my imagination"
I właśnie kurwa o to chodzi, że "I can't get no satisfaction" i tak właściwie jak to bywa od czasu do czasu-wypalam się z nieznanych powodów. I coraz częściej zaczynam podejrzewać, że z dziecka szczęścia robię się dzieckiem pecha. Miałam dzisiaj 25 minut do autobusu więc postanowiłam przejść kilka przystanków żeby zabić czas. Słoneczko, lekki wiaterek. Nie minęło 5 min, a zaczęło padać akurat w momencie kiedy byłam w najgorszym położeniu, między dwoma najdalej położonymi od siebie przystankami. Cudnie ! Jak już dotarłam na przystanek i wcisnęłam się cudem w 119, musiałam łapać stojącą obok mnie dziewczynę, która bezwładnie osunęła się z nóg. Nie dziwne w takim tłoku, zapachu i duchocie. Okna w zaparowanym autobusie oczywiście zablokowane na amen, bo po co dać ludziom oddychać. Swoją drogą w dalszym ciągu nie mogę też pojąć jak to się dzieje, że tak zwany PAN ŻUL musi mieć zawsze najlepiej w naszym społeczeństwie. Wchodzi sobie beztrosko, siada na wolne miejsce i automatycznie sprawia, że w promieniu 4 metrów od siebie tworzy się swoista strefa VIP PANA ŻULA. I oczywiście zazwyczaj bywa tak, że bez wyrzutów sumienia jedzie sobie nasz VIP aż do końca jakiejkolwiek trasy żeby nie było za przyjemnie innym. Strefa VIP z każdym przystankiem się powiększa. A ja tylko modlę się za każdym razem kiedy otwierają się drzwi. Bezskutecznie oczywiście.
"Białą Masajkę" pochłonęłam w trzy dni. Wracam do formy. Tylko znowu nie mam co czytać. Kurwa.
Wracając do mojego wypalenia i coraz większej dziury w serduchu, szukam przyczyn. Niewątpliwie chodzi o to, że znowu miesiąc nie było mnie w domu. Tylko, że to nie do końca wszystko. Podejrzewam o ten stan mojego wroga numer 1. Czyli dobijające się do głowy niewyjaśnione sprawy. I dochodzę do wniosku, że kolejny raz domagają się bezsensownego przemyślenia. Moje "kazikowe" serce znowu masochistycznie szuka przyczyn wszystkich spraw, które już dawno uległy przedawnieniu. W odczuciu wszystkich ludzi w to zamieszanych- tylko nie w moim. No bo po co żyć spokojnie ? Będę to sobie wszystko znowu wywlekać, analizować i znowu skończy się na tym samym. Swoją drogą cholernie żałuję, że w taki sam szczegółowy i dokładny sposób nie potrafię przeprowadzać analiz na zajęciach na uczelni. No nie można mieć wszystkiego. Chcę obudzić się w piątek o 16, spakowana w micre i gotowa do drogi. 3 dni !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz