poniedziałek, 16 lutego 2015

Odłożyłam książkę. Kupiłam ją przedwczoraj i okazuje się, że juz prawie skończyłam Oczy mam zamglone i muszę mocno mrużyć oczy żeby wyostrzyć litery. To za chwilę minie. Próbowałam na siłę przycisnąć głowę do poduszki. Ale wszystko mnie dzisiaj drażni. Nie mogę spać. Po raz setny przeglądam zdjęcia ze swojego starego photobloga, na którym ostatni wpis pojawił się jakieś 3 lata temu. Taaak. Byłam jedna z tych dziewczyn, które powierzało temu portalowi prawie całe swoje życie. Swoją drogą kiedyś wystarczył mi photoblog. teraz jest facebook, instagram i blogspot. I tak naprawdę nie wiem co jest gorsze. Ale nie o tym chciałam. Przeglądając wpisy, dotarło do mnie nie tylko to, jak bardzo się zmieniłam. Ale też to jak bardzo słaba była moja walka o spełnianie marzeń i celów, jakie sobie wyznaczyłam. W pierwszej liceum ustaliłam sobie pewne punkty, do których miałam dążyć. I z perspektywy czasu, z przerażeniem stwierdzam, że żadnego z nich nie spełniłam. Mogę to sobie tłumaczyć moją naiwnością, młodym wiekiem i tym, że tak naprawdę ciągle się wszystko zmienia. Ale jednocześnie przeraziło mnie to jak łatwo i szybko zapomniałam o swoich marzeniach. To jest jedna z podstawowych rzeczy, które wkurzają mnie w tym dorosłym życiu. Bo liczy się już tylko pozycja w społeczeństwie, samochód i ilość zer na koncie. A od marzeń powstrzymują Cię raty za mieszkanie. I musisz pamiętać, że już nigdy nie będziesz wolny. Jak wtedy.






A moja nowa praca ? Nie narzekam.
Wielkość napiwku rośnie wprost proporcjonalnie wraz z wielkością dekoltu 
i wzrasta wraz z upływającym czasem oraz ilością promili we krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz