czwartek, 26 lutego 2015

Hater!

W takie dni jak te nienawidzę ludzi bardzo. I może nawet bardziej niż kilka lat temu, kiedy mówiłam "kochanie" do zupełnie innego człowieka. Może dlatego, że teraz znam ich więcej. Więcej życiorysów, charakterów, wymieszanych historii. Może czasem używam za ostrych słów. Wybacz. Już tak mam. Lubię mówić dobitnie i tak, żeby dotarło. Mam wstręt do niedomówień i do tego jak ktoś stawia mnie na bardzo niepewnym gruncie. No nienawidzę. Mimo wpieprzenia (bo nie można tego inaczej nazwać) całej białej milki. Nie pomogła. Nienawidzę wiecznie skwaszonych panien i proelowyluzowanych chłopców. I klnących na potęgę 14-latków, bo "przecież kurwa nie starczy mi na browara". I tego, że w tym stanie najbardziej nienawidzę swoich wszystkich cech. Zaczynając od grubych nóg, poprzez niecierpliwość aż po nawracający wciąż brak pewności siebie. Nienawidzę mojego sąsiada, który gdy tylko głośniki wypuszczą z siebie trzy dźwięki- już jest przed drzwiami, gwałci dzwonek swoimi poirytowanymi palcami i z okropnym grymasem na twarzy "żąda ciszy i spokoju". Nienawidzę kiedy ludzie obiecują mi coś, po czym zapominają nie tylko o sprawie, ale też całkowicie o moim istnieniu. Walcie się serdecznie moi mili. Nienawidzę tego całego pustego lansu, wywołującego wręcz odruch wymiotny. Nienawidzę swojej naiwności, która wciąż króluje w moim życiu. Raz za razem. Nienawidzę swojego nienawidzenia z całego serducha. Albo kurwa potrzebuje lata albo wódki. Albo tego i tego.



"Kilka razy w roku mam taki dzień, 
że chciałbym by wszystkim wokół na łeb pospadały gwiazdy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz