wtorek, 25 marca 2014

Kulwa

Jakie najlepsze życzenia można usłyszeć w takim dniu ? "Nigdy się nie zmieniaj". I teraz pomimo pogody, która wywołuje u mnie czarną rozpacz, nic nie jest w stanie zepsuć mi tego dnia. No dobra, torcik od google też zawsze spoko ;D
Może to jakieś nienormalne, dziwne ale zawsze w swoje urodziny myślę ile ze mną musieli przejść rodzice i reszta świata. Nie dość, że byłam po prostu pechową wpadką, bo już nie zamierzali mieć więcej dzieci, to wcale nie byłam z tych, których nie trzeba by było pilnować. Oczywiście małe dziecko- mały kłopot. Ale już od pierwszych lat życia byłam najbardziej niecierpliwą istotą poruszającą się na swoich tłustych nóżkach. Potrafiłam dziesięć razy dziennie błagać mamę żeby mi kolejny raz przewinęła (kasety VHS <3) i włączyła jak ja to mówiłam "KULWA". Król Lew tak bardzo odcisnął się na mojej psychice, że do dziś pamiętam słowa piosenek. Później kazałam sobie zakładać moje piękne sznurowane "dasydasy" kolejne dziesięć razy dziennie, bo oczywiście wyciągałam na podwórko pół pokoju zabawek i co chwila przypominałam sobie o jeszcze innej. Często znikałam mojej kochanej rodzicielce z oczu jako 5-latka. Nie uważałam żeby niezbędne było poinformowanie mamy, że idę do koleżanki, podczas gdy ona była święcie przekonana, że jestem tuż pod domem. Z pewnością i mój brat mimo szczerej miłości miał czasami ochotę mnie zabić. I nic dziwnego, i tak był anielsko cierpliwy. Nie wiem czy jakiś inny brat wytrzymałby widok kolejnej zniszczonej kasety magnetofonowej, bo "chciałam obejrzeć tą wstążke". Wyciaganie mu (pod jego nieobecność oczywiście) z szafek różnych ciężarków, gazet i naboi, które namiętnie zbierał raczej też go nie cieszyło. Po kilku latach kradłam mu już tylko czapki z daszkiem, więc jakoś to przebolał. Tatuś robił wszystko żebym mogła tańczyć i oczywiście to jemu zawdzięczam te wszystkie przetańczone obozy. Później 3 albo 4 razy w tygodniu woził mnie 30 km od domu tylko po to żebym uczyła się w szkole muzycznej i do godzin wieczornych trąbiła im za ścianą. Żywe złoto, a nie rodzina.
Jestem niecierpliwa, momentami wredna, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Wole KFC od McDonald's i nie lubię różowego. Jestem świetnym przykładem jak można słuchać 5 gatunków muzyki jednocześnie. Nie lubię krętactwa i tego jak ktoś nie mówi mi wszystkiego wprost. Najbardziej cierpię gdy jestem zaskakiwana. Wole horrory od romansideł i nie wyobrażam sobie zimowego wieczoru bez książki. Przez moje życie przewinęło się tak wielu różnych ludzi, z których każdy z nich zostawił coś po sobie, że dziwie się, że jeszcze nie eksplodowałam. A sama sobie dzisiaj życzę trochę słońca i mądrzejszych ludzi w pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz