środa, 26 marca 2014

Smartwatch

Siedząc pewnego pięknego ranka w mojej piżamie z Myszką Mini postanowiłam włączyć TV. Czyli tak zwane okno na świat. Szkoda tylko, że to okno w większości po prostu strasznie otępia nasze całe społeczeństwo. Trudno. Włączyłam. I to był chyba największy błąd tego dnia. Przeskakując dziesiątki kanałów trafiłam na jeden z programów opowiadający o gadżetach i nowinkach technologicznych. Fajna sprawa- pomyślałam i zaufałam. Całkowicie nie potrzebnie jak zawsze. Generalnie mam tendencje do ufania i bratania się z niewłaściwymi ludźmi. Ale do rzeczy. Niezwykle elegancki i nawet dość przystojny Pan zaczął opowiadać o smartwatch'ach. Myślę sobie, że ok, że kto bogatemu zabroni i niech sobie robią co chcą. Tylko nagle przychodzi drugi Pan. Pan to trochę za duże słowo bo wygląda tak jakby jeszcze nie dawno mama wycierała mu smarki spod nosa. I ten młodzieniec wypala zdaniem "Dzięki temu urządzeniu użytkownik smartphone'a nie będzie musiał AŻ SIĘGAĆ DO KIESZENI, tylko sprawdzi aktualności i wszelkie niezbędne informacje na swoim zegarku". NO NIEŹLE. I w ten oto cudowny sposób dowiedziałam się, że dla naszego społeczeństwa całkiem niedługo włożenie ręki do kieszeni i wyciągnięcie telefonu będzie zbyt wielkim wysiłkiem. Całkiem zrozumiałe prawda? Jak i to, że mam wrażenie, że to po prostu ma na celu zrobić z nas jeszcze większe niezdary życiowe. Pięknie ! Boje się tego dnia (bo to, że w końcu taki nadejdzie wiem na 100%), w którym jedyną naszą aktywnością życiową będzie poruszanie palcem w celu przewijania aktualności w telefonie, w celu zrobienia zakupów, umówienia się na randkę (ops, to już nadeszło!), spotkania się z rodziną (wirtualnie oczywiście), w celu posprzątania, nakarmienia i wyprowadzenia psa. Jak do tej pory to kwestia ta nie dotyczy chyba tylko chęci posiadania dzieci. No niestety moi mili, muszę was zawieść ale dziecka przez iphone'a nie "zrobicie". Z seksem w sumie podobnie, chociaż pewnie są osobniki, które nie uważają by posiadanie w tym celu drugiej osoby było niezbędne. Tym o to optymistycznym akcentem zakończę mój wywód. A wam życzę, żebyście jak najwolniej zamieniali się w zombie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz