wtorek, 18 marca 2014

Niebo jest limitem !

Usiłując napisać referat, na który kompletnie nie mam pomysłu aż z tego wszystkiego napiszę post. Kompletnie też nie mam pomysłu dlaczego wjebali mi socjologię na moje studia. No ale jak to mówią student nie jest od myślenia. Przesłuchuje w końcu "Kartaginę". Kawałek "Więzień własnych granic" trochę sprowadził mnie do przemyśleń nad nami. Młodymi ale jednak jak ograniczonymi ludźmi. Kurwa naprawdę jak tak na nas patrzę czasem to nie widzę tej świeżości, miłości do życia. Moja mama w wieku 17 lat jeździła w skórzanej mini na motorze, wkręcała się na potańcówki z 4 lata starszymi koleżankami, kochała każdy aspekt życia i nie marnowała ani minuty. A ja siedzę przed komputerem i szczytem szaleństwa jest wypicie piwa w niedozwolonym miejscu. No błagam ! Aż żal mi siebie chyba. Nie chyba, a na pewno. Okeeej. Mieliśmy zajebiste dzieciństwo. Bazy, całe dnie na trzepakach, pierwsze konsole, tamagotchi, dragonball, zarąbiste dobranocki, guma turbo, czarodziejka z księżyca, wpieprzanie vibovitu prosto z torebki paluchem. Wtedy kiedy 5 zł oznaczało obkupienie się w sklepie po same uszy oranżadkami w proszku i maczugami. Gdy spotykaliśmy się z przyjaciółmi bawiliśmy się w cokolwiek, a nie siedzieliśmy wpatrzeni w komputery, tablety, telefony i cały ten shit. Tylko co z tego wszystkiego jeżeli nie umiemy teraz wykorzystać swojej młodości. Mam wrażenie, że ludzie, którzy walczyli o wolności albo żyli w dobie kiedy była ona mocno ograniczona potrafili sto razy lepiej wykorzystać to co mają. No niby nie zawsze tak jest. Ale mam wrażenie, że ten zajebisty z zewnątrz postęp technologiczny z roku na rok robi z nas coraz większe zombie. Co nam z tej wolności, którą mamy od urodzenia skoro sami się zamykamy na własne życzenie. Niestety czuję, że wcale nie jestem na to jakaś odporna. A wręcz przeciwnie. Bo w końcu moja wrodzona nieśmiałość dopiero w necie zaczęła znikać. Fejsik, instagram, ten blog. Jestem tak naprawdę utopiona w tym wszystkim po uszy. I dopiero wtedy gdy spędzę cały dzień z tymi, których kocham, kiedy zobaczę siostrę, kiedy w końcu przytulę się do brata, którego nie widziałam od grudnia, popatrzę na te kochane dzieciaki, obejrzę film z rodzicami to widzę, że to wszystko inne jest najzwyczajniej w świecie nic nie warte. W porównaniu z tym co mam. I tak naprawdę ile osób z tego całego fejsa zapukało by do moich drzwi jeśli coś by mi się stało ? Jedna? Dwie to już daleko posunięty optymizm. A teraz wrzucając do kosza kolejną chusteczkę i łykając kolejny gripex i tak muszę napisać ten referat. Życzcie powodzenia !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz